Wykluczenie transportowe to w Polsce poważny problem. Wiele miast powiatowych pozbawionych jest połączeń kolejowych, a do setek gmin nie kursują nawet autobusy. Pandemia COVID tylko pogorszyła sytuację, ograniczając dostęp do transportu publicznego. Tymczasem PiS, w dobie rosnących cen i opłat, zamiast zwiększać dostępność i rozbudowywać sieć połączeń, postanowił jeszcze bardziej podnieść ceny biletów na pociągi PKP.
"Wszyscy wiemy, że od ponad roku jest bardzo wysoka inflacja, w ślad za inflacją jest jeszcze większa drożyzna, raty kredytów hipotecznych cały czas są na bardzo wysokim poziomie, a rząd PiS postanowił zrobić kolejną niespodziankę Polkom i Polakom. Od przyszłego tygodnia wzrastają ceny biletów PKP. Zrobiliśmy takie dwa przykłady. Taki najprostszy przykład, Łódź-Warszawa, bilet wzrasta o ponad 12%. I taki przykład, gdyby warszawska, ale nie tylko warszawska rodzina chciała pojechać Pendolino do Gdańska, to w obydwie strony musi zapłacić blisko 18% więcej. Trzeba dzisiaj zadać pytanie rządzącym, co oni takimi zabiegami chcą osiągnąć? Czy oni chcą rzeczywiście ulżyć Polkom i Polakom? Czy oni rzeczywiście chcą przez ten kryzys, przez te drożyzny przeprowadzić Polki i Polaków suchą stopą? Czy chcą ich jeszcze dorżnąć cenami biletów PKP?" - dopytywał poseł Tomasz Trela.
PKP to spółka w 100% należąca do państwa, rząd ma zatem narzędzia, by powstrzymać podwyżki, które jedynie pogłębią wykluczenie transportowe i zmniejszą dostępność transportu publicznego. Wzrost cen biletów, mimo pogarszającej się sytuacji ekonomicznej wielu rodzin, budzi porównanie do innej spółki państwowej - PKN Orlen, który w dobie kryzysu zawyżał ceny paliwa, żeby wypracować jeszcze większe zyski. Politycy Lewicy zwrócili się do premiera Morawieckiego z apelem, żeby wycofał decyzję o podwyżkach cen biletów PKP, w sytuacji, gdy rosnące ceny podstawowych produktów, coraz wyższe rachunki za prąd i gaz oraz wysokie stopy procentowe i raty kredytów rujnują budżety domowe polskich rodzin.
"Może dla pana premiera Morawieckiego 12, 17, 20% więcej to jest nic, może dla pana prezesa Glapińskiego to też jest nic, ale jak polska rodzina zaczyna sobie składać ten domowy budżet i zaczyna dokładać wszystkie świadczenia, które ma, to z tych 20%, to są naprawdę bardzo ogromne pieniądze i trzeba dokonywać dramatycznych wyborów, czy polska rodzina ma wysłać dziecko na ferie, na wakacje, czy kupić coś nowego do szkoły, czy po prostu biedować. Bo to już dzisiaj wygląda tak, że jak sumujemy te podwyżki, to to już jest taka polska bieda-rodzina, do której doprowadził Mateusz Morawiecki i Adam Glapiński" - podsumował poseł Tomasz Trela.
Ceny biletów na polskiej kolei, w porównaniu do naszego zachodniego sąsiada, i tegoroczne podwyżki nie zachęcają ludzi do przesiadania się z samochodów na transport publiczny. Zwłaszcza że lata zaniedbań mocno ograniczyły sieć połączeń i nie mogą się równać z rozbudowaną i powszechnie dostępną siecią niemiecką.
"Po raz kolejny słyszymy o tym, że rząd PiS zamierza sięgać do kieszeni pracujących polskich rodzin. Od 11 stycznia zaplanowana podwyżka cen biletów ma sięgnąć od 12 do blisko 18%. W tym czasie lewicowy rząd niemiecki wprowadza od nowego roku bilet miesięczny, krajowy bilet miesięczny, na wszystkie połączenia miejskie i regionalne za 49 euro. 49 euro to jest około 230 zł, dla porównania jeden przejazd Pendolino z Warszawy do Krakowa ma od tej podwyżki kosztować 199 zł. Tam 230 zł, gdzie w Niemczech płaca minimalna wynosi 2000 euro, czyli około 9000 zł, a u nas jeden przejazd 200 zł, gdzie płaca minimalna od lipca ma wynosić 3600 zł" - porównywał Grzegorz Majewski, Sekretarz Łódzkiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy.
Polityk zwracał też uwagę na drastyczny wzrost rachunków za energię, które dla PKP wzrosną w nowym roku aż o miliard złotych i wyniosą 1,5 mld złotych, które trafią z kolei do innych państwowych spółek jak PGE czy Tauron.
"Ja wychowałem się na osiedlu Karsznice w Zduńskiej Woli, to jest kolejarskie osiedle, jak odwiedzam rodziców, widzę, że coraz więcej lokomotyw elektrycznych stoi na bocznicach, bo właśnie zamiast obiecanych przez premiera Morawieckiego miliona elektrycznych aut, mamy elektryczny tabor, który niszczeje na bocznicach, czy w zakładach taboru. I dzisiaj słyszymy od tego rządu, że nie będzie inwestowania w kolej, w transport publiczny, tylko będzie łupienie polskich pracujących rodzin, na rzecz spółek Sasina. Mógł robić to Obajtek w zeszłym roku, może robić to Sasin w tym roku. Jednak czas to zmienić, czas zmienić rząd Prawa i Sprawiedliwości" - zaapelował Sekretarz Majewski.